M A Ł K Ó W

 
 
  Historia Małkowa :


 Enkolpion - relikwiarz z Małkowa
     z pierwszej połowy XIII wieku
 

Historia cerkwi w Małkowie
 

Edward Rożek
 
  

Małków w Wikipedii
 
 
 
 
 

Małków – wieś położona nad rzeką Bukowa w powiecie hrubieszowskim, gminie Mircze.

W latach 50-tych XX wieku siedziba gminy, następnie do 1972 roku w gminie Kryłów.

Należy do parafii rzymskokatolickiej w Kryłowie.

Historia Małkowa nierozerwalnie związana jest z włością kryłowską, do której na przestrzeni wieków miejscowość ta należała.

W latach dwudziestych XX wieku rozpoczęto parcelację Dóbr Kryłów, w tym także Małkowa.

W 1924 roku  w wyniku parcelacji Małkowa z jej części powstaje Kolonia Małków.

Z Małkowa pochodził mjr Stanisław Basaj ps. "Ryś", który dowodził sławnym w okolicy oddziałem Batalionów Chłopskich.

Zasłużonym dla Polski Małkowianinem był także prof. Edward Rożek.

W Małkowie działa Stowarzyszenie Rozwoju wsi Małków.

  


  

  

   

   

   

Enkolpion – relikwiarz z okolic Małkowa.

Pierwsza połowa XIII wieku.

 

 

           Nazwa enkolpion pochodzi z języka greckiego i oznacza przedmiot noszony na piersi. Enkolpion składał się z dwu części zwanych awersem i rewersem. Połówki połączone były zawiasem z uchem ( ogniwem) do zawieszania. Przestrzeń wewnątrz enkolpionu służyła do przechowywania relikwii, stąd pojawiła się druga nazwa – relikwiarz. W zależności od formy krzyża wyróżnia się enkolpiony palestyńskie i kijowskie. Enkolpiony palestyńskie miały kształt krzyża łacińskiego i były wytwarzane na terenie Palestyny i Syrii.

            O wiele bogatsze w swojej formie były enkolpiony kijowskie, zwane także bizantyjskimi. Każde z ramion enklpionu kijowskiego jest zakończone medalionem. Postaciami centralnymi są Chrystus Ukrzyżowany i Matka Boska, natomiast w medalionach przedstawiano  popiersia apostołów i świętych. Przeważnie umieszczano świętych: Grzegorza, Mikołaja, Bazylego, Kosmę i Damiana oraz Borysa i Gleba.

 

            Enkolpiony wytwarzano w związku z zagrożeniem tatarskim w pierwszej połowie XIII. Tatarzy najechali ziemie Rusi w latach 1237-1239. Po zdobyciu Kijowa przez Tatrów w 1240 roku zaprzestano produkcji tych relikwiarzy.

Enkolpiony kijowskie zwane bizantyjskimi produkowano w Kijowie, gdzie w 1948 roku odkryto pracownię odlewniczą z kamiennymi formami. Do dzisiaj na terenie Rusi odkryto około 90 egzemplarzy. Odnajdywane są także na terenie Bułgarii, Rumunii, Mołdawii, Węgier, Powołża i na Kaukazie.

Jak pisze na swojej stronie Pani Danuta Kawałko w „Seminarium Archeologiczne”:

„To szerokie ich rozprzestrzenianie świadczyć może o śladach pobytu uciekinierów ruskich lub jeńców tatarskich na terenach, gdzie je znaleziono, ale także o szerokich i ożywionych kontaktach ruskich z ościennymi krajami.”  

 
                
Na terenie południowo wschodniej Polski takie enkolpiony odkryto w Przemyślu, Czermnie, Myczkowcach, Gródku nad Bugiem i Trepczy.        

            Na szczególną uwagę zasługuje przedstawiony na zdjęciach enkolpion odnaleziony w okolicach Małkowa.     

             Jest on doskonale zachowany, stąd zwraca na siebie uwagę archeologów i osoby odwiedzające Muzeum Zamojskie. W większości enkolpiony odkryte na naszym terenie mają charakter fragmentaryczny.

Pani Danuta Kawałko na swojej stronie tak opisuje relikwiarz z okolic Małkowa:

            ”Enkolpion ma formę krzyża greckiego, którego każda z belek kończy się okrągłym medalionem. U nasady medalionów znajdują się po dwie łezki. Awers krzyża przedstawia ukrzyżowanego Chrystusa. W medalionach zamieszczono wizerunki Marii, św. Jana, św. Mikołaja, św. Grzegorza. Na rewersie widnieje Matka Boża Orantka, zaś w medalionach święci Kosma, Damian, Piotr i Wasyl. Na obu stronach krzyża znajdują się napisy wykonane w lustrzanym odbiciu.”

             Ciekawa jest też historia tego jak trafił do Muzeum Zamojskiego. Jak podaje Pan Andrzej Urbański, dyrektor tegoż muzeum omawiany enkolpion  został podarowany  do Muzeum Zamojskiego przez Pana Andrzeja Platta z Warszawy, który prywatnie jest kolekcjonerem.

Pan Andrzej Platta bardzo często odwiedza targi staroci, gdzie kupuje ciekawsze eksponaty i jeżeli pochodzą z naszego terenu to przekazuje je do Muzeum Zamojskiego.

Tak też było w przypadku enkolpionu z okolic Małkowa.
więce

 

Źródła:

1. Praca zbiorowa pod redakcją Ewy Banasiewicz – Szykuły  „Pogranicze Polsko-Ruskie we wczesnym średniowieczu na Lubelszczyźnie” Lublin 2009

2. Danuta Kawałko., Prywatna strona internetowa: „Seminarium archeologiczne” Zamość 2003 

3. Muzeum Zamojskie w Zamościu – ekspozycja.   

                                                                                          Opracował: Henryk Żurawski

 

 

  

Cerkiew w Małkowie.


(Cerkiew pounicka w Małkowie, lata dwudzieste XX wieku)

            Śledząc historię Kryłowa, Małkowa, Prehoryłego i pozostałych miejscowości naszego terenu zauważamy, że jest ona niezwykle ciekawa, chociażby ze względu na wspólne zamieszkiwanie ludzi różnych wyznań, kultur i tradycji. W tym numerze pragniemy przybliżyć historię Małkowa w odniesieniu do wyznawców obrządku wschodniego. Przez całe stulecia w Małkowie, zarówno we wsi, jak i folwarku żyli obok siebie kolejno: katolicy z prawosławnymi, katolicy z unitami a po 1875 roku ponownie katolicy z prawosławnymi.

             Jak wynika z zachowanych dokumentów (szczególnie księgi metrykalne), odrębne wyznanie, język nie stanowiły problemu. Zawierano małżeństwa mieszane. Pierwsze oznaki zróżnicowania dają

się zauważyć pod koniec XIX wieku. Istotne zmiany zachodzą na szczeblach wyższych, czyli duchowieństwa i władzy świeckiej.

             W stosunkach międzysąsiedzkich nic się jeszcze nie zmienia, ludzie żyją jak wcześniej. Rok 1905 przynosi zmiany w kościele wschodnim. Po ukazie tolerancyjnym do kościoła katolickiego w Kryłowie przechodzi 33 prawosławnych mieszkańców Małkowa. Zburzenie cerkwi w 1938 roku powoduje wzrost napięcia między prawosławnymi a władzą. Okres II wojny światowej to już całkowite zamknięcie się we własnych kręgach, zarówno prawosławnych jak i katolików. Rok 1944 jest apogeum wrogości. Zarówno w Kolonii Małków jak i Małkowie pozostają tylko zgliszcza wypalonych domostw.

 
             Pierwsza wzmianka o cerkwi w tej miejscowości pochodzi z 1696 roku. Kolejny raz parafia Małków wymieniana jest w dokumentach   opisujących zebranie proboszczów unickich diecezji chełmskiej na kongregacji generalnej w Białopolu w dniu 11 maja 1749 roku.

Po rozbiorze Polski w 1772 roku nasze tereny zostają zagarnięte przez Austrię. Władze austriackie dokonują wielu reform kościelnych.

W tym czasie parafia Małków zostaje zlikwidowana a cerkiew jako filialna należy do parafii Szychowice. Taki stan będzie trwał do likwidacji unii w 1875 roku. Także po przejęciu w 1875 roku wyznawców unii przez prawosławie cerkiew w Małkowie była filią Szychowic. Przez cały ten okres do cerkwi filialnej w Małkowie należą dwie wsie : Małków i Smoligów. Najstarsze dokumenty małkowskiej świątyni wzmiankują ją w drugiej połowie XVIII wieku.

 
            
W wizytacji 1788 i  inwentarzu 1795 roku o cerkwi małkowskiej napisano że jest ona bardzo stara i wymagająca remontu. Zbudowana z sosnowego drewna i pokryta gontami. Było w niej pięć okien i troje drzwi, z których dwoje drzwi na żelaznych zawiasach a jedne na biegunie drewnianym. Przy cerkwi tej znajdowała się oddzielna dzwonnica, na czterech słupach, pokryta słomą o czterech dzwonach.

Podobnie dane z wizytacji w 1828 roku i inwentarzach z 1815, 1846 i 1849 opisują świątynię tak jak te z XVIII wieku. Jak pokazują dokumenty świątynia w latach 1795-1846 nie zmieniała swojego wyglądu. Jedyna zmiana to dzwonnica, która w 1828 roku wymieniana jest jako kryta gontem.  W 1860 roku dzięki parafianom cerkiew została podniesiona, wykonano kamienną podmurówkę, z zewnątrz obito deskami, a wewnątrz pomalowano. Kolejny opis datowany jest na 1880 rok. Z wyglądu zewnętrznego świątynia praktycznie nie odróżniała się od większych domów, tylko środkowa część była nieznacznie wyższa.

W tej części wykonano z desek wieżę na której umieszczono niewielki, żelazny krzyż. Jak dach, tak i wieża pokryte były gontami. Drzwi z zamkami troje, jedne z nich wiodły do przedsionka, drugie do wnętrza świątyni. Trzecie  drzwi z północnej strony ołtarza założone były brusami. Okien w południowej ścianie cerkwi było dwa, w północnej jedno i w części ołtarzowej dwa. W całej cerkwi sufit z desek sosnowych na sosnowych balach. Podłoga także sosnowa. W 1880 roku dach pokryto arkuszami blachy pomalowanej na zielono. W 1881 roku ściany zewnętrzne pomalowano na biało. W 1884 roku cerkiew odnowiono wewnątrz, a w szczególności: wykonano nową, dębową podłogę, przy czym ołtarz podniesiono o jeden stopień i wykonano podwyższenie dla chóru przed ikonostasem . Sufit i ściany pomalowano farbą a w okna wstawiono żelazne kraty. W wewnętrznym wystroju cerkiew ta w czasach unii nie odbiegała od innych unickich cerkwi, w części przedstawiała sobą drugi egzemplarz szychowickiej świątyni. W świątyni są dwa ołtarze boczne: św. Wasyla z północy a przy ścianie południowej św. Mikołaja. W cerkwi nie ma ławek z tego powodu, że ze względu na małe rozmiary świątyni nie było ich gdzie postawić. W 1855 roku, według zaleceń władz miejscowy kollator, dziedzic Aleksander Chrzanowski ufundował dla tej cerkwi ikonostas, który wymieniany jest także w 1891 roku. Ciekawostką historyczną jest odnotowany fakt z czasów powstania styczniowego w 1863 roku. Wtedy to, zapewne z obawy przed  pożarem ikonostas wyniesiono z cerkwi, gdzie wrócił po ustaniu działań powstańczych.

             W 1876 roku całe unickie wyposażenie świątyni zmieniono na wymagane przez cerkiew prawosławną.

Interesujący jest wykaz ikon będących na wyposażeniu świątyni. Wymienia się ikony:

  1. Ikona Bożej Matki, na płótnie w posrebrzanej sukience, z pozłoconymi koronami.

Do 1876 roku ikona była w ołtarzu głównym.

  1. Ikona Zbawiciela błogosławiącego chleb i wino na płótnie w drewnianych ramach.
  2. Ikona Wasyla Wielkiego, na płótnie w drewnianej szafie.

Do 1876 roku w ołtarzu bocznym, południowym.

  1. Ikona św. Mikołaja, do 1876 roku w ołtarzu bocznym, północnym.
  2. Ikona Ofiarowania Pańskiego na płótnie w drewnianych ramach.
  3. Ikona wszystkich świętych Peczerskich i ikona Wprowadzenia do chramu Przenajświętszej Bogarodzicy, ufundowane do cerkwi w 1876 roku.
  4. Ikony przenośne:

   - Ofiarowania Pańskiego,

   - Matki Bożej Poczajowskiej,

   - Michała Archanioła.

Dwie ostatnie na płótnie naklejonym na deski, w złotych ramach, ufundowane przez ówczesnego kapłana Mikołaja Glińskiego.

W ikonostasie umieszczono ikony: Zbawiciela, Matki Bożej, Ofiarowania Pańskiego i Michała Archanioła.

Ponadto w ikonostasie przedstawiono Ostatnią Wieczerzę, a nad Carskimi Wrotami umieszczono niewielki krzyż.

             W 1884 roku większość ikon odnowiono, przy czym ikonostas i szafy na ikony pomalowano na nowo a w ikonie Bożej Matki wykonano nową pozłacaną szatę.

W Carskich Wrotach odnowiono krzyż i został on pozłocony.

W 1886 roku przy ikonach Zbawiciela i Matki Bożej wykonano metaliczne szaty z galwanicznego złota a to dzięki miejscowemu włościaninowi Jakowowi Popko. Na zachód od cerkwi stoi dzwonnica na czterech słupach, obita deskami; w 1885 roku wykonano na niej blaszane pokrycie pomalowane na zielono.

Dzwonów w tym czasie jest tylko trzy, gdzie podział się czwarty nie wiadomo. Ostatni raz cztery dzwony wymieniane są w wizytacji 1828 roku. ( Opis świątyni sporządzony w 1891 roku).

                                                          

             W 1907 roku na placu cerkiewnym wzniesiono nową świątynię, prawosławną. Jak wyglądała nowa cerkiew tego nie wiemy. Nie trafiłem dotychczas na żadne zdjęcia czy opisy. Natomiast starą cerkiew, pounicką (zdjęcie przedstawione na wstępie) przeniesiono na cmentarz, gdzie stała do 1938 roku. W czasie I wojny światowej obie cerkwie były zamknięte.

Ludność prawosławna została wywieziona w głąb Rosji (bieżeństwo), skąd powróciła po zakończeniu wojny. 6 czerwca 1938 roku obie świątynie zostały zburzone. W czasie II wojny światowej wystawiono niewielką świątynię, która spłonęła na początku 1944 roku podczas wyniszczających działań bratobójczych. Wraz z wysiedleniem z Małkowa ludności obrządku wschodniego odeszła z nimi również historia tej społeczności. Dzisiaj nie wiemy co stało się z ikonami, sprzętem liturgicznym, księgami. Pozostał tylko cmentarz, który jest całkowicie zaniedbany. Dzieła zniszczenia dokonał pamiętny huragan, przewracając zachowane nagrobki.

Cmentarz to nie tylko nagrobki, które mówią o historii Małkowa, ale także kilkanaście wiekowych lip będących pomnikami przyrody.

 

Dzięki staraniom naszego Towarzystwa w 2009 roku ruszyły prace przy odkrzaczaniu cmentarza. Część nagrobków została postawiona.

 

Uposażenie cerkwi w Małkowie.

             O uposażeniu parafii w poprzednich stuleciach możemy dowiedzieć się z inwentarzy oraz wizytacji. Dzięki tym dokumentom możemy przywołać zapomniane nazwy miejscowe.

Według wizytacji 1779 i 1785 roku były to:

1.Ogród, na którym stał dom  duchownego.

2.Ogród na którym stały budynki gospodarcze z chrustu, a ogród ten razem z polem ciągnął się do Zaręki.

3.Ćwierć pola „Na Gusnym”, zaczynało się od krzyża przy drodze Warenskiej a ciągnęło się do traktu Witkowskiego.

4.Niwa „Za Brodem”, zaczynała się od niwy młynarzowej a kończyła pod lasem, z jednej strony idzie trakt Łaskowski, z drugiej Mirecki.

5.Niwa „Na Podmirczu”, leży między błotem i lasem, tam też znajduje się łąka.

6. Pole „Na Nowinach”.

7.Ług  „Za Groblą”, z krzakami, leży przy trakcie Mireckim.

Kończy się przy ługu nazywanym „Głuchowe”.

8. Ług „Na Gusnym” leży między polami dworskimi.

 

            W inwentarzach XIX stulecia wszystkie użytki wykazywane są w morgach.

Inwentarze 1846 i 1849 roku wykazują więcej danych o sąsiednich polach, także pojawiają się nowe nazwy  np.:

-Teraz ćwierć pola „Na Gusnym” graniczy ze wszystkich stron z małkowskimi dworskimi łanami.

-Pole „W Nowinach” graniczy ze wschodu i zachodu z polami Fiodora Bilewicza, Romana Mirczuka i Konstantego Grzeszczuka, z północy z miedzą Matwieja Dziubki, a  z południa Andrzeja Przychody.

- Pole „Zagumnie” graniczy od wschodu z lasem Zaręka, z zachodu z drogą Małkowską, od południa i północy z łanami dworskimi.

- Ług „Tarabara” graniczy ze wschodu z ługami dworskimi, z zachodu z ługami Iwana Tomczuka, z południa z lasem małkowskim i polem funduszowym, od północy z polami szychowickich i małkowskich chłopów.

- Ług „Na Gusnym” od wschodu i zachodu z ługami Jakuba Mirczuka, z południa z granicą Poturzyńską, z północy z polem Iwana Hawryluka.

- miejsce na którym znajduje się cerkiew, mieszkanie duchownego i ogród graniczą ze wschodu z chłopskim wygonem, z zachodu, południa i północy z dworskimi ługami i miedzą ogrodu Grzegorza Perechubki.

Oprócz tego parafia małkowska otrzymuje z lasu dworskiego materiał na remont budynków, drewno na ogrzewanie oraz ma wolny wypas na pastwiskach pańskich.

 

Opracowano na podstawie:

Andrzej Gil - Chełmska diecezja unicka 1596-1810 – Lublin 2005

Józef Niedźwiedź – Leksykon historyczny – Zamość 2003

Chełmsko-Warszawskij Eparchialnyj Wiestnik – Warszawa 1891

Słobodian W. – Cerkwy Chołmskoj Eparchii – Lviv 2005

Liber Conversorum parafii Kryłów

Księgi metrykalne parafii Kryłów

                                                                                                            Opracował: Henryk Żurawski

 


   

Edward Rożek (1920-2009)

 
            Kiedy kilkanaście tygodni temu pan Henryk Żurawski zaproponował mi napisanie kilku słów na temat Edwarda Rożka byłem mocno zaskoczony. Interesuję się historią mojej rodziny, Edward był moim krewnym, ale o jego istnieniu dowiedziałem się kilka dni po jego śmierci, za sprawą pana Henryka właśnie. Gdy jednak zacząłem poszukiwać wiadomości o stryju (mój dziadek Antoni i Teodor ojciec Edwarda byli braćmi(, zaczął się wyłaniać obraz człowieka nieprzeciętnego, któremu warto poświęcić kilka godzin pracy. Wszak nie każdy z małej wsi pod Hrubieszowem trafia na salony światowej polityki i nauki, nie każdemu też członkowie Kongresu USA dwukrotnie zgotowali owację na stojąco, oddając hołd jego pracy. Edward Rożek nie jest człowiekiem zapomnianym w rodzinnych stronach, w 2003 roku nadano mu Honorowe Obywatelstwo Miasta Tyszowiec, ale przypomnienie jego sylwetki z pewnością nie będzie przesadą.

             Edward pochodził z Lubelszczyzny, urodził się w Małkowie, niewielkiej wsi pod Hrubieszowem, w chłopskiej z dziada pradziada rodzinie. Jego ojciec, Teodor, był pierwszym, który zdobył wykształcenie i nie pracował na roli. Edward wraz ojcem i matką Pauliną ( z domu Piliszczuk ) zamieszkali w Kopyłowie, gdzie Teodor był rządca majątku, a następnie w Tyszowcach, rodzinnej miejscowości Pauliny. Jak na owe czasy dzieciństwo Edwarda było spokojne i szczęśliwe. Jako mały chłopiec był zafascynowany koleją, nie raz widziano go, gdy zdyszany biegł na stację na odgłos nadjeżdżającego pociągu a potem, gdy z otwartą z wrażenia buzią i pełnymi zachwytu oczami podziwiał buchające parą kolosy.

             Sytuacja materialna rodziny Rożków była zupełnie dobra, Teodor i Paulina byli w stanie zapewnić swoim dzieciom

(oprócz syna Edwarda mieli dwie młodsze córki Leokadię i Józefę) przyzwoite wykształcenie.

             Po ukończeniu szkoły podstawowej, w roku 1935 piętnastoletni Edward trafił do Niska, do Szkoły Małoletnich Piechoty, szkoły oczywiście wojskowej, bo wojsko zawładnęło młodym człowiekiem bez reszty i w znacznym stopniu ukształtowało charakter późniejszego profesora politologii. Po dwóch latach w Nisku już nie uczeń, a strzelec Rożek został przeniesiony do Modlina, do Szkoły Małoletnich Broni Pancernej. 15 sierpnia 1938 kapral Edward Rożek został drużynowym w Kompani Szkoleniowej 5 Baonu Pancernego stacjonującego w Krakowie. W trakcie tej służby, w maju 1939 roku, Edward zdał egzamin maturalny w Państwowym III Gimnazjum im. Króla Jana III Sobieskiego. Wybuch wojny z hitlerowskimi Niemcami zastał plutonowego Rożka w trakcie kolejnych przenosin, tym razem przydział zawiódł go do 51 Kompani Czołgów Rozpoznawczych przy Dywizji Piechoty, a tydzień później do 10 Brygady Kawalerii, gdzie pełnił funkcję zastępcy dowódcy plutonu. 9 września w trakcie walk w okolicy Łańcuta Edward został ranny. Dziesięć dni później z rozkazu Naczelnego Wodza Edwarda Rydza-Śmigłego Edward wraz z 10 Brygadą Pancerną pułkownika Maczka przekracza granicę polsko-rumuńską i udaje się na Węgry, gdzie wraz z pozostałymi żołnierzami zostaje internowany. Ani on, ani jego koledzy nie przypuszczali wtedy, że na polskiej ziemi nie będzie im dane stanąć przez wiele lat, lub wręcz nigdy. Edward na powrót do Ojczyzny, której nigdy nie zapomniał, a której służył jak mógł najlepiej czekał ponad pięćdziesiąt lat.

             Internowanie w węgierskim obozie Komarom-Esztergom to upokorzenie dla każdego żołnierza. Trudny do określenia status internowanego i niepewna przyszłość dla wielu młodych, żądnych walki z okupantami ludzi był nie do zaakceptowania. 22 listopada wraz z kolegą Edward podejmuje udaną próbę ucieczki z obozu przejściowego. Uciekinierzy udają się do Budapesztu, gdzie mają nadzieję odnaleźć znajomego ojca Edwarda i z jego pomocą przedostać się na Zachód. Zostają zatrzymani przez oficera SS, podejrzewającego, że są członkami węgierskiego podziemia. Po raz kolejny udaje się im uciec i 28 listopada Edward trafia do Francji

gdzie intensywnie szkoli się na kursach podoficerskich. Pół roku później w obliczu klęski wojsk francuskich żołnierze polscy zostają ewakuowani do Francji. Edward poprzez Liverpool trafia do Lulworth. Do marca 1944 roku najpierw sam uczestniczy w licznych szkoleniach i kursach, a następnie prowadzi szkolenia oficerów z zakresu taktyki broni pancernej.

             Na rok przed desantem sił alianckich w Normandii, Edward otrzymuje rozkaz przeniesienia do Szwadronu Czołgów Sztabu Dywizji i obejmuje dowództwo plutonu czołgów. 1 Sierpnia jego jednostka (wtedy 10 Pułk strzelców Konnych), jako ostatnia z Dywizji Pancernej ląduje na wybrzeżu Francji. Walczy pod Falaise, następnie o zdobycie przeprawy na rzece Dives. W przeciągu miesiąca trzykrotnie zostaje ranny, za każdym jednak razem pozostaje na froncie. Żołnierzem jest odważnym, ale nie bezmyślnym, potrafi świetnie ocenić sytuację, z rozmysłem prowadzić swój oddział i perfekcyjnie wykorzystać możliwości posiadanych sił. Zyskuje tym uznanie wśród przełożonych ale też przede wszystkim wśród podkomendnych, dla których nie waha się ryzykować własnym życiem. Oddajmy głos dowódcom Edwarda rotmistrzowi Janowi Salwie i dowódcy pułku Jerzemu Wasilewskiemu: „W dniu 5.IX.1944r., przy rozpoznaniu przeprawy w rejonie m. WITTNES będąc na samodzielnym zadaniu z dala od szwadronu zostaje ranny, działania nie przerywa a ponieważ na mosty, które miał rozpoznać, czołgiem dojechać nie mógł, rozpoznaje je dwoma strzelcami przednimi /pieszo/.Gdy w wyniku tej akcji obaj strzelcy przedni zostali ranni, sam osobiście wychodzi z czołga i pod ogniem broni maszynowej i moździerzy ratuje rannych a następnie rozpoznaje most osobiście.”

             „Ranny w dniu 5.IX1944r, nie chce opuścić plutonu i w działaniu na przeprawy pod m. YPRES z własnej inicjatywy przedostaje się prawym skrzydłem na tyły ugrupowania ochronnego npla (nieprzyjaciela – przyp. własny), umożliwiając w ten sposób skuteczną akcję całego szwadronu i rozbijając 6 dział ppanc. małego kalibru.W dniu 20.IX.1944r., w śmiałej akcji jako d-ca patrolu prawego na miejscowość VOGELFORD doprowadza do zaskoczenia ugrupowanych tam w obronie Niemców, rozbija 3 działa ppanc. Małego kalibru, 2 autobusy i bierze do niewoli około 40-tu jeńców”

 
             W październiku, 24 letni Edward zostaje mianowany zastępcą dowódcy szwadronu specjalnego i dowódcą trzech plutonów rozpoznania. Niespełna miesiąc później 4 listopada czołg dowodzenia wjeżdża na minę, Edward traci wzrok, odnosi liczne obrażenia i zostaje ewakuowany do Anglii. Dla niego wojna skończyła się na pograniczu belgijsko-niemieckim, zaczęła się za to walka z własnym ciałem i jego słabościami. Po wielu przebytych operacjach szczęśliwie odzyskuje wzrok, ale powrót do sprawności fizycznej zajmuje dalszych kilkanaście miesięcy. Gdy opuszcza szpital, działania wojenne miały się ku końcowi, na powrót na front było już za późno, powrót do Polski, która dostała się pod wpływy Związku Radzieckiego dla żołnierzy armii Andersa wydawał się wtedy bardzo ryzykowny. Edward zostaje w Anglii, studiuje rolnictwo na uniwersytecie w Reading i intensywnie uczy się angielskiego najpierw na Politechnice w Londynie a potem studiuje ten język w School of Modern Language. W 1947 roku odznaczony 3 krotnie Krzyżem Walecznych, 4 krotnie Oznaką za Rany porucznik Edward Rożek zostaje przeniesiony do Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, jednostki, która miała stanowić bufor pomiędzy życiem wojskowym a cywilnym dla żołnierzy z rozformowanych jednostek. Bohaterowie czasu wojny w czasach pokoju nie zawsze potrafią odnaleźć swoje miejsce w życiu, zwłaszcza, że zdobyte medale i heroiczne czyny nie są w stanie zapewnić środków na życie.

             Po kilku miesiącach cywilnego życia Edward postanawia szukać sposobu na życie w Stanach Zjednoczonych, mając w kieszeni 50 dolarów. Jeszcze w trakcie rekonwalescencji po ranach z 1944 roku postanowił, że będzie studiował nauki społeczne, już w Ameryce zgłasza się na Harvard, pragnąc spełnić swój zamysł. Obiecano mu stypendium, ale w zamian musiałby się zgodzić na powrót do Polski po zakończeniu nauki, odmówił. Był głęboko przekonany, że komunizm to zło, do którego nie chciał w żaden sposób przykładać ręki. Nie porzucił planów związanych ze studiami, musiał jednak znaleźć środki na sfinansowanie studiów. Podejmował więc pracę na stacji benzynowej, farmie mlecznej, w salonie

samochodowym. W końcu dostał się na Harvard, obronił licencjat i uzyskał tytuł doktora filozofii. Po opuszczeniu Harvardu został wykładowcą Uniwersytetu Colorado (Colorado University) w Boulder, z którym związany był przez kolejnych kilkadziesiąt lat. Przez ćwierć wieku był dyrektorem Instytutu Slawistyki i zastępca redaktora „Journal of Central European Affairs”, jednego z najbardziej prestiżowych wydawnictw na świecie zajmującego się tematyką Europy Wschodniej. W 1958 roku wydał książkę, którą śmiało można nazwać materialnym dziełem jego życia, książkę, która do tej pory jest obowiązkową lekturą dla wszystkich, którzy zajmują się wojenną historią Europy Wschodniej i w szczególności historią Polski. „Allied Wartime Diplomacy” – nagrodzona nagrodą amerykańskie Narodowej Fundacji Książki odsłania mechanizmy, które doprowadziły do ustanowienia porządku jałtańskiego, który zadecydował o powojennym kształcie Europy.

             Edward jednak za największy swój sukces uważał … studentów. Tak, jak w młodości jego pasją było wojsko, tak później do końca życia jego miłością było nauczanie. Potrafił spędzać ze swoimi studentami całe godziny, nie odmawiał spotkania, a według jego syna Jonathana widok ojca z zapałem tłumaczącego coś telefonicznie swoim słuchaczom w niedzielne popołudnie nie był żadnym zaskoczeniem. Gdy w latach 80-tych otrzymał od prezydenta USA Ronalda Reagana propozycję objęcia stanowiska w jego administracji odmówił, a przyczyny tej odmowy wyjaśnia Elizabeth Mac Parland, druga żona Edwarda:

„Ed powiedział, że wtedy musiałby przestać uczyć, a z tego nie zrezygnuje nigdy”

Studenci byli dla Edwarda sensem życia, wypełniali szczelnie jego sale wykładowe, nierzadko siedząc w przejściach czy słuchając wykładu przez otwarte okno.

            Prywatnie był człowiekiem łagodnym, ale stanowczym, te ostatnią cechę odziedziczył podobno po swojej matce Paulinie. Był pracowity, dokładny i uparty w dążeniu do celu, ale najwięcej wymagał od samego siebie. Miał ludzkie słabostki, uwielbiał na przykład lody waniliowe, ale jak sam mówił tak pysznych jak te, które jeszcze przed wojną kupił mu w Tyszowcach jego tata, nie jadł już nigdy.

             „Ojciec miał ogromne poczucie humoru, był bardzo towarzyski, kochał psy i róże. Róże można było w naszym domu spotkać wszędzie, także z zewnątrz nasz dom wręcz tonął w różach” - mówi Jonathan Rożek jego syn  „Lubił kolor czerwony, truskawki i muzykę poważną, choć nie miał ulubionego kompozytora. Gdy znalazł w domu mrówkę czy innego robaczka ostrożnie przenosił go do ogrodu, dbając by nie stała się mu żadna krzywda. Był też miłośnikiem psów, przez kilkadziesiąt lat miał owczarka niemieckiego, potem dalmatyńczyki Prince i Lady. Nie wahał się stawać w czyjejś obronie, nawet wtedy, gdy cierpiał na tym osobiście. W 1980 roku w odwecie za swoją bezkompromisową postawę i otwartą krytykę władz uniwersyteckich został niesłusznie oskarżony o defraudację funduszy. Ciągnące się trzy lata śledztwo mocno odbiło się na jego zdrowiu, ale zakończyło się całkowitym uniewinnieniem ojca, a jego studenci na wieść o werdykcie sądu zgotowali mu owację na stojąco.”

            W 1990 roku Edward Rożek, małkowianin z urodzenia, towarzyszył Ryszardowi Kaczorowskiemu, ostatniemu Prezydentowi RP na Uchodźctwie, podczas symbolicznego przekazania insygniów prezydenckich pierwszemu od 60 lat demokratycznie wybranemu prezydentowi Lechowi Wałęsie. Podróż do Polski po wielu latach była dla niego ogromnym przeżyciem. Zawsze czuł się Polakiem, był dumny ze swoich rodaków i wierzył, że Polska zrzuci z siebie sowieckie jarzmo:

„Jestem pewien, że za Waszego życia – mawiał do swoich studentów – Mur Berliński upadnie, a Europa Wschodnia odzyska wolność”.

 
Na zakończenie.

Edward Rożek (1920-2009), urodzony w Małkowie, żołnierz Kampanii Wrześniowej, brał udział w walkach w Normandii, wielokrotnie odznaczany Krzyżem Walecznych za męstwo na polu walki, Rycerz Orderu Świętego Jerzego Imperium Brytyjskiego za zasługi dla polityki zagraniczne, honorowy członek „Solidarności”, honorowy obywatel miasta Tyszowiec, przewodniczący emigracyjnej Rady Narodowej, przyjaciel i doradca prezydenta USA Ronalda Reagana, współpracownik prezydenta RP Ryszarda Kaczorowskiego, profesor filozofii, slawistyki i stosunków politycznych.

Laureat wielu nagród i wyróżnień naukowych i politycznych, profesor uniwersytetów Hoovera, Stanforda, Harvardu, Colorado, współpracownik Radia Wolna Europa.. Miłośnik psów, truskawek i lodów waniliowych zmarł w Boulder w Colorado 18 lutego 2009 r.

 
W marcu 2009 roku Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Edwarda Rożka  Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski

 

                                                         Opracował Janusz Napiórkowski

Od redakcji:

Kiedy przed dwoma laty Pan Janusz Napiórkowski zwrócił się do nas z zapytaniem o rodzinę Rożków,  nie przypuszczaliśmy, ani On ani my, że jej historia będzie tak ciekawa i wpisana we wszystkie wydarzenia historyczne, które rozgrywały się w ostatnich 150-ciu latach. Badania dokumentów pokazały trwanie tej rodziny w Małkowie i Smoligowie na przestrzeni ostatnich dwustu lat. Jej historia pokazuje związki katolików z unitami,  kasatę unii, związki z prawosławnymi, ukaz carski o tolerancji religijnej, wojnę polsko-bolszewicką, II wojnę światową i losy powojenne.

             W kilku zdaniach o innych członkach rodziny Rożków.

Józef Rożek miał czterech synów: Teodora (ojca Edwarda), Grzegorza, Antoniego i Władysława.

- Grzegorz (Mikołaj) był szwoleżerem w 1 Pułku Szwoleżerów im. Józefa Pisłudskiego. Zginął podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku.

- Antoni (dziadek Pana Janusza) – wywieziony na Syberię (obóz 94 Kruticha, województwo Swierdłowsk, obłast Resz) z rodzinnego Małkowa. Żonaty z Anną, następnie z Zofią z Bisiorków (poznali się na zesłaniu), w 1941 roku trafił do Wojska Polskiego formowanego w ZSRR i walczył w II Armii Wojska Polskiego, przeszedł cały szlak bojowy od Lenino do Berlina. Służbę wojskową pełnił w 3 Pułku Piechoty 1 Dwyzji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki od maja 1943 do 25 września 1945, był kilkukrotnie ranny. Po wojnie osiadł z rodziną w Zapuście, malutkiej wsi pod Jelenią Górą, zmarł w 1974 r.

- Władysław (ojciec Pani Jadwigi Stolarskiej) – przed wojną otrzymał wykształcenie wojskowe, wywieziony na Syberię (obóz 94 Kruticha), poznał tam żonę Helenę. Trafia do formowanego Wojska Polskiego „Andersa”. Walczy do zakończenia wojny. Po wojnie zostaje zawodowym żołnierzem, do stopnia majora. W latach pięćdziesiątych rezygnuje z pracy w wojsku i od tej pory aż do przejścia na emeryturę pracuje na kierowniczych stanowiskach w PGR-ach. Zmarł w 1990 roku.